sobota, 10 maja 2014

Stockholm

Jeden z naszych pierwszych wspólnych wyjazdów - Stockholm. Ryanair i jego bilety po 19zł w jedną stronę! Czym byłby świat bez nich?! Oczywiście podczas zakupu nie myślałyśmy o tym jak daleko jest od lotniska, kto nas przenocuje, skąd weźmiemy pieniądze na jedzenie a co ważniejsze na alkohol. Jak zwykle liczyła się tylko przygoda! Po zakupie biletów od razu zaczęłyśmy szukać hostów na CS. Stockholm to duże miasto więc nie miałyśmy większych problemów ze znalezieniem "kawałka podłogi" dla siebie. Jak na każdą przygodę przystało coś musi pójść nie tak - u nas był to kontroler, który wypisał mandaty (160zł) za brak biletu miejskiego w Warszawie - o ironio! Całkowity brak zorganizowania to u nas norma, więc fakt że musiałyśmy biec by zdążyć na samolot nie zdziwił nas. Szybka odprawa i już byłyśmy na pokładzie samolotu szczęśliwe, że dążyłyśmy i podekscytowane czekająca nas wyprawą. Po godzinnym locie wylądowaliśmy w Szwecji. Lotnisko jest małe i raczej trudno jest się tam zgubić. Lecz to nie ważne - bo byłyśmy w Szwecji! Lotnisko Stockholm Skavsta według google jest oddalone o 100 km od stolicy. Autobusy do Stockholmu jeżdżą dość często jednak bilet w jedną stronę kosztuję tyle co podróż z Zakopanego do Gdańska - więc jak nasz studencki budżet dość dużo. Nie miałyśmy wykupionego biletu więc zaczęłyśmy pytać ludzi na parkingu czy nie jadą może do Stockholmu i nie byliby w stanie zabrać naszej 3-ki. Taka opcja bardziej nam pasowała niż wydanie i tak skromnych oszczędności. Większość patrzyła na nas dziwnie jednak udało nam się! A co najlepsze nasi "wybawcy" pochodzili z naszego rodzinnego miasta - Zamościa. Co za zrządzenie losu.?! Byli tak mili, że podwieźli nas pod same drzwi naszego hosta (gdyż pewnie same byśmy nie trafiły) i życząc miłego pobytu odjechali. I oto stałyśmy przed pięknym budynkiem z czerwonym dywanem prowadzącym wgłąb korytarza myśląc czy oby nie pomyliłyśmy adresów (ta nasza Polska mentalność).Okazało się że nie i mieszkanie na samej górze należy do naszego hosta. Jako że byłyśmy dość głodne postanowiłyśmy zjeść coś więc udałyśmy się do całonocnego sklepu jednak cena 25zł za kanapkę odstraszyła nas wystarczająco by wrócić z pustymi rękami pod drzwi naszego apartamentowca. Jako że naszego hosta nie było jeszcze w domu musiałyśmy poczekać przed drzwiami gdzie czekała na nas niespodzianka. Kartka od Jose (host) oraz woda + kocyk. Było dość późno oraz byłyśmy już zmęczone więc położyłyśmy się na podłodze pod drzwiami i zasnęłyśmy. Obudził nas współlokator Jose (Olivier) i wpuścił do środka. Mieszkanie było super urządzone - piecyk, obrazy, biblioteczka z książkami i klimatyczne meble. Po chwili przyszedł też Jose z 3 dziewczynami z Litwy, które też u niego się zatrzymały. Chwilę pogadaliśmy i poszliśmy spać. Następny dzień poświęciłyśmy na "zwiedzanie" - czyli szwędanie się po okolicy bez jakiegokolwiek celu i obranego kierunku. Największym problemem okazało się znalezienie sklepu alkoholowego gdyż w Szwecji panuje prohibicja - gdy zawartość alkoholu przekracza 3,5 %, można go kupić jedynie w niektórych sklepach (w całej Szwecji jest ich tylko 400) i to od 20 roku życia. Niestety nie znalazłyśmy takiego, a gdy spytałyśmy grupkę młodych ludzi wyśmiali nas i powiedzieli że o tej porze (14:00) już nic otwartego nie znajdziemy (z całego serca współczujemy żyjącym tam studentom!). Tak więc musiałyśmy się zadowolić piwami z marketu (w którym oczywiście nie ma stoiska z winami, szampanami, wódkami, likierami, rumami i innymi przysmakami - cóż za dziwny widok). Zbyt dużego wyboru nie było a no dodatek ceny w Szwecji mogą być odstraszające dla zwykłego "śmiertelnika." Zapasy pasztetu z Polski uratowały nas przed głodem a jedynym wydatkiem było oto już wspomniane piwo i hamburger w McDonaldzie. Udało nam się również trafić na promocję piwa (BEZALKOHOLOWEGO oczywiście) więc też nie umierałyśmy z pragnienia. Gdy wróciłyśmy do loftu okazało się że Jose będzie hostował jeszcze dwie osoby z Singapuru i jedną z USA - czyli razem 9 couchsurferów! Jose z Olivierem zorganizowali mały before ze swoimi znajomymi - piliśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy, opowiadaliśmy historie i integrowaliśmy się. Atmosfera międzynarodowa- różne akcenty i historie. Jak wiadomo po alkoholu każdy już z każdym był najlepszym przyjacielem więc żartom i opowiastkom nie było końca. Gdy nadeszła pora całą ekipą opuściliśmy mieszkanie i skierowaliśmy się do metra którym dojechaliśmy(oczywiście na gapę)do centrum. W City Hall odbywała się wielka impreza (ponoć bardzo rzadko się to zdarza). Nigdy w życiu nie widziałyśmy takiej kolejki - mierzyła ona z 1km! Staliśmy ponad 2h (w międzyczasie śpiewając i śmiejąc się) ale opłacało się! Muzyka na żywo, darmowy szampan (wiadomo najważniejsze) i świetna zabawa wynagrodziły nasze czekanie. Po paru dobrych godzinach tańców i szukania siebie nawzajem wyszliśmy z "klubu" i wróciliśmy do domu. Każdy był tak zmęczony że dosłownie padliśmy na podłogę i zasnęliśmy. Następnego dnia miałyśmy wcześnie lot więc rano podziękowałyśmy za gościnę i wyszłyśmy jeszcze raz zobaczyć miasto przy okazji kupując bilety na autobus na lotnisko. Zaczepki paru żuli i dziwne spojrzenia samotnych mężczyzn urozmaiciły nam ostatnie godziny w Stockholmie. Podróż w drugą stronę odbyła się bez problemów, z małą przerwą na pasztet przed lotniskiem - musiało to wyglądać komicznie, 3 dziewczyny siedzące na krawężniku jedzące pasztet palcami. Jednak czas do odlotu szybko nam minął i już po chwili siedziałyśmy w samolocie. Samolot rozpędził się i już mieliśmy podrywać się do lotu gdy tu nagle pilot "dał po hamulcach" (już wiem po co są potrzebne te pasy przy startowaniu!). Okazało się, że jakiś problem z elektroniką. Jednak po 1h opóźnieniu opuściłyśmy Szwecję (mimo, że ciągle myślałam, że samolot spadnie do morza i wszyscy umrzemy śmiercią tragiczną - na szczęście nic takiego się nie stało) a w następnej godzinie witałyśmy granice Polski.

 Jeżeli chcesz jechać do Szwecji/Stockhomu pamiętaj że: 
1. Panuje tam prohibicja a znalezienie monopolowego graniczy z cudem więc zaopatrz się we własny "prowiant" 
2. Cena 25zł za kanapkę nikogo tam nie dziwi więc pasztet będzie dobrą alternatywą dla kogoś kto nie chce wydać milionów 
3. Nie jeździj autobusami/metrem - miasto wcale nie jest takie duże, a przy okazji zaoszczędzisz parę groszy 
4. Szwecja do ciepłych miejsc raczej nie należy, więc parę ciepłych ubrań na pewno się przyda 
5. Lotnisko Stockholm Skavsta oddalone jest o 100km od centrum 
6. Ubikacje w restauracjach/McDonaldach/KFC są płatne, tak więc jeżeli nie masz pieniędzy radzimy znaleźć centrum handlowe





































Laura



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz